Rehabilitacja barku

0
924
Rehabilitacja barku

Życie każdego sportowca możemy podzielić tak naprawdę na dwa rodzaje chwil przez niego przeżywanych. Oczywiście mowa o chwilach pięknych i tych przykrych. Taki podział zastosowałbym jednak mówiąc o sportowcach profesjonalnych lub chociaż tych półprofesjonalnych. Gwoli wyjaśnienia: mam na myśli ludzi, którzy treningom, a także dbaniu o swoje zdrowie pod postacią chociażby diety, poświęcają sporą część swojego życia, uprawiają sport pod kątem rywalizacji i przynajmniej, na którymś etapie ich życia, ów sport ma być ich źródłem utrzymania.

Sposoby uprawnia sportu a ryzyko kontuzji

Rehabilitacja barkuCzym innym jest uprawianie sportu zawodowo, a czym innym rekreacyjnie. Gdy decydujemy się na tę drugą możliwość, myślę, że chwil pięknych jest zdecydowanie więcej. Zakładamy sobie wtedy bowiem swoje indywidualne, dopasowane do naszych możliwości cele. Ich realizacja zależy tylko od tego co chcemy sobie udowodnić i jak bardzo czujemy się na siłach by dążyć do celu. Wtedy też, każdy sukces jest dla nas sporym szczęściem i mobilizacją do dalszego działania. Podobnie w sumie jest w przypadku sportowców wyczynowych. Działają oni po to by odnosić upragnione sukcesy. W momencie jednak gdy poświęcamy na to dużą część swojego czasu prywatnego, oraz gdy od osiąganych przez nas wyników zależy niejako nasza przyszłość (także finansowa), niejako wypadkową takiego trybu życia są te gorsze chwile. Mowa oczywiście o kontuzjach.

Rehabilitacja barku

Sam nazwałbym siebie sportowcem półzawodowym. Nie jest on po prostu dla mnie sposobem na życie, jednak przykładam do niego olbrzymią wagę. Dlatego dramatyczną informacją był dla mnie uraz stawu barkowego. Więzadła trzymające ten staw w przysłowiowych ryzach, były uszkodzone na tyle mocno, że wykluczyły mnie z treningów na całe pół roku. Tylko profesjonalnemu podejściu moich trenerów i innych pracowników mojego klubu zawdzięczam to, że niezbędna dla mnie operacja miała miejsce już kilka dni po urazie.
Niestety to dopiero początek drogi do całkowitego powrotu do zdrowia. Dwa tygodnie po operacji, rozpoczęła się bowiem rehabilitacja barku. I jako, że nigdy przedtem nie odniosłem tak poważnej kontuzji, to muszę przyznać, że jest ona szalenie ciężkim doświadczeniem. Przede wszystkim częstotliwość spotkań z rehabilitantami jest bardzo duża. A praca na osłabionym stawie potrafi być bardzo bolesna. Pomagała mi jedynie świadomość, że nikt tego za mnie nie zrobi, a także, że bez tego mój powrót na boisko będzie niemożliwy. Najgorszemu wrogowi nie życzę więc podobnego urazu. Sama operacja to tzw „pikuś”. Prawdziwa walka zaczyna się dopiero po niej.

[Głosów:1    Średnia:5/5]
PODZIEL SIĘ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here